Oglądając kroniki filmowe z pierwszej połowy lat 50. ubiegłego wieku, dostrzeżemy bez problemu, że jednym z głównych ich bohaterów był Bolesław Bierut. Niski, z zakolami, o chłopskiej twarzy. Najczęściej fotografujący się – podobnie zresztą jak jego polityczny mentor, Józef Stalin – z dziećmi i kobietami. Choć wykształcenia nie miał praktycznie żadnego, poza prowadzoną przez Komintern moskiewską Międzynarodową Szkołą Leninowską, w Polsce po 1945 roku pełnił najważniejsze funkcję partyjne i państwowe. Był prezydentem (1947-1952), premierem (1952-1954), ale przede wszystkim – co zapewniało mu niczym nieograniczoną władzę – pierwszym sekretarzem najpierw Polskiej Partii Robotniczej, a następnie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (1948-1956).
Bierut – a w zasadzie Biernacki, bo tak brzmiało jego prawdziwe nazwisko – był odpowiedzialny za stalinizację Polski, za prześladowania i mordy polityczne. W lutym 1956 roku tradycyjnie udał się do Moskwy na kolejny (XX) Zjazd Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. Zapewne nie przeczuwał wtedy, że nigdy już do kraju nie wróci. Od kilkunastu miesięcy sukcesywnie pogarszał się stan jego zdrowia, a w stolicy światowego proletariatu spotkał go kolejny cios. Następca Stalina, Nikita Chruszczow, wygłosił słynny tajny referat „O kulcie jednostki i jego następstwach”, w którym poddał totalnej krytyce politykę prowadzoną przez gruzińskiego satrapę (i tym samym pośrednio również jego marionetek w innych krajach demokracji ludowej, w tym przywódcy Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej). Bierut trafił do kremlowskiej kliniki, w której zmarł 12 marca 1956 roku. Jego ciało sprawdzono do kraju dwa dni później, pogrzeb odbył się na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach.
Mimo że od razu pojawiło się mnóstwo plotek na temat przyczyn śmierci Bieruta – podejrzewano samobójstwo, a nawet morderstwo dokonane na zlecenie Sowietów – oficjalnie kraj pogrążony był w żałobie. Największy smutek musiały okazywać dzieci, wszak straciły swego najlepszego przyjaciela. Z całego kraju, ze wszystkich szkół płynęły do stolicy pełne rozpaczy listy. Jeden z nich wystosowali 16 marca (a więc cztery dni po śmierci) „uczniowie i uczennice Szkoły Podstawowej nr 1 w Wągrowcu”. Oto jego treść (pisownia uwspółcześniona, odpis oryginału na zdjęciu):
„Wągrowiec, dnia 16 marca 1956 r.
Komitet Centralny Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej
Warszawa
My, uczniowie i uczennice Szkoły Podstawowej nr 1 w Wągrowcu, w głębokim żalu i smutku wysłuchaliśmy bolesnego komunikaty o śmierci wielkiego przyjaciela dzieci, I Sekretarza KC PZPR Bolesława Bieruta. Tak trudno nam uwierzyć, że odszedł od nas już na zawsze Ten, któremu nasza Ojczyzna Ludowa i Naród tak wiele zawdzięcza. Całe życie Bolesława Bieruta to troska o dobro człowieka pracy.
Z portretu w klasie patrzył na nas z wyrazem pełnej troski i ojcowskiej dobroci. Już nie będzie podejmował w Belwederze delegacji koleżanek i kolegów z przeróżnych okazji. Nie będzie się już przechadzał w towarzystwie dzieci po ślicznym parku belwederskim. Za radosne dzieciństwo nasze, za prawo do nauki i oświaty, za prawo do pracy, za wielkość naszej Ojczyzny, żywimy dozgonną wdzięczność, cześć i hołd dla Niego.
W ogólnej żałobie narodowej, w dniu pogrzebu, zebrani przy głośnikach radiowych, w bólu i smutku żegnać będzie Towarzysza Tomasza. Chcemy nad trumną wielkiego Polaka złożyć uroczyste przyrzeczenie, iż wzmożoną walką o wyniki nauczania i wychowania przygotowywać się będziemy do wcielania w życie wielkich haseł i myśli, które był treścią życia pełnego poświęcenia, ofiar i wyrzeczeń.
Cześć Jego pamięci.
Pogrążeni w smutku i żałobie uczniowie i uczennice Szkoły Podstawowej nr 1 w Wągrowcu.”
Źródło: Archiwum Państwowe w Poznaniu – Oddział w Gnieźnie. Teczka: „Szkoła Podstawowa nr 1 w Wągrowcu: Lata 1950-1960”.