Więcej informacji oraz zdjęcia znaleźć można tu: https://wagrowiec1381.wordpress.com/
W okresie zaboru pruskiego władze usiłowały doprowadzić do ograniczenia wpływów kościoła katolickiego w państwie. Wprowadzono zakaz używania języka ojczystego na lekcji religii.
22 października 1906 roku rodzice wystosowali protest do inspektora szkolnego w powiecie. Pod koniec października już ¾ dzieci protestowało przeciwko odmawianiu pacierza w języku niemieckim. W przeddzień strajku Stanisław Kuźma roznosił wśród rodziców deklaracje treści „mój syn (córka) od 22 października nie będzie się uczyć w szkole religii w języku niemieckim”. Większość rodziców i dzieci zdecydowało się podpisać deklarację i oddać rektorowi. Początkowo z 439 dzieci do strajku przystąpiło 197, osiągając ostatecznie liczbę 293 strajkujących uczniów i uczennic.
Na początku listopada w 5 i 6 klasie przywrócono język polski na lekcji religii, ale nie złagodziło to nastrojów. Kolejne szkoły przyłączały się do strajku, m.in. szkoły wiejskie w Łaziskach, Ochodzy, Bartodziejach, Łęgowie, Wiatrowie.
Wobec niesubordynowanych uczniów stosowano kary cielesne – chłostę trzciną. Jeżeli kary cielesne nie wystarczały, dzieci otrzymywały areszt szkolny. Surowość tych kar wzrastała wraz z coraz większym oporem uczniów i dochodziła do kilku godzin aresztu każdego dnia po lekcjach.
Stefania Nalewalska była jedną z czterech dziewczynek, które zapoczątkowały strajk, oddając przed lekcją religii rektorowi Hoppe książki niemieckie. O jej odwadze świadczy jeszcze inne wydarzenie ze stycznia 1907 roku, o którym rozpisywały się wielkopolskie gazety. Do Szkoły Powszechnej przybył radca szkolny, który miał przekonywać dzieci do zaprzestania strajku. Rezolutna 13-latka odpowiedziała mu wtedy po niemiecku: „Der Reichkanzler hat doch selber gesagt, jeder kann so sprechen, wie ihm der Schnabel gewachsen ist, wir wollen also polnisch.“ (Kanclerz przecież sam powiedział, że każdemu wolno tak mówić, jak mu dziób urósł, my chcemy zatem po polsku). Na uwagę nauczyciela, że było to nie na miejscu, odpowiedziała, że „powiesić jej za to chyba nie mogą”. Niestety dosięgnęła ją za to kara. Rektor Hoppe następnego dnia zbił dłonie oraz plecy dziewczynki trzciną.
Nakazem władz pruskich rodzice strajkujących dzieci stawali przed sądem za nieposyłanie ich do szkoły lub na areszt szkolny. Sprawy toczyły się przed wągrowieckim i gnieźnieńskim sądem. Rodzice otrzymywali kary grzywny. Osoby, których nie było stać na zapłacenie mandatu karnego, musiały odbyć karę więzienia. Na kary więzienia od kilku tygodni do kilku miesięcy za „podburzanie” i „obrazę rządu” skazywani byli również dziennikarze opisujący strajk w prasie.
Starsze rodzeństwo pomagające i wspierające strajkujących uczniów było wydalane z gimnazjum. Wiadomo o 4 uczniach wydalonych z Królewskiego Gimnazjum Klasycznego: Kruszka, Piechowiak, Wychan, Zygmunt Włoczewski.
Niewiele wiadomo o uczniach biorących udział w strajku. Znane są nazwiska zaledwie kilku uczniów: Stefania Nalewalska, Luta Rodówna, Maria Szudzińska, Zofia Szudzińska, Anna Małkowska, Jan Albrecht, Kazimierz Polcyn, Jan Polcyn, Witold Kuźma, Gabriela Włoczewska, Ludwik Namiński, Dobrogojska, Muzolf, Piotr Mendoszewski i Jadwiga Hoffmann.
Strajk zakończył się 12 lutego 1907 roku.
W dniu 3 maja 1936 roku z okazji obchodów rocznicy Konstytucji 3 Maja odbyła się uroczystość upamiętniająca 30 rocznicę strajku szkolnego. Wtedy też odsłonięto tablicę ufundowaną przez Zygmunta Włoczewskiego, brata jednej z uczestniczek strajku – Gabrieli. Tablica upamiętniająca strajk dzieci przedstawiała ”Polonię” Artura Grottgera.
Po wybuchu II wojny światowej, Niemcy nakazali zdjąć i zniszczyć tablicę. Pewnemu mieszkańcowi udało się przemycić tablicę i zakopać w ogrodzie na ul. Bartodziejskiej. Niestety pech sprawił, że Niemiec, który również tam zamieszkiwał chciał wybudować szopę i w ten sposób natrafił na zakopaną tablicę, którą zwrócił policji.
Tablica, która obecnie znajduje się na małym budynku szkolnym ufundowana została w 1989 roku.